Poranek jak wiele innych. A jednak czymś się różnił. Tej nocy Pan własną mocą wstał z martwych. Po wielkiej ciemności Piątku. Po rozdzierających do szpiku scenach męki. Po Sobocie niepewności i oczekiwania. Przychodzi Niedziela. Dzień pewnie jak inny, tam wtedy. A odwrócił kolej, porządek rzeczy. Chrystus jako pierwszy z umarłych wychodzi z Grobu. Zmartwychwstał jak zapowiedział. Czy wszyscy uwierzyli, tam wtedy?. Czy wszyscy wierzą w dwudziestym pierwszym wieku?. Jak by wyglądało moje życie wiarą gdyby nie było zmartwychwstania?. Gdzie byłby początek kościoła gdyby nie było zmartwychwstania?. Dwa tysiące lat temu apostołowie są zalęknieni, zamknięci w wieczerniku. Spodziewali się, że On będzie rewolucjonistą w państwie. A stał się mesjaszem, zbawcą serc. Gdy oczekiwali na swoich braci, Pan przychodzi mimo drzwi zamkniętych i obdarza pokojem. Naznacza do posługi, aby szli i grzechy odpuszczali. Pan dziś przychodzi do uczniów w swoim kościele i pokazuje ile w nas oczekiwań. Pan jest w tych, którzy wierzą Jemu i w Niego. On uświęcił nasze życie i nasze umieranie. On jest światłem w śmierci dniu. Wyzwala nas z grobu. Groby nasze to nie koniec. Tak jak Jego grób. Przez naszą ufność jesteśmy wezwani do z martwych powstawania z Nim. Najbardziej to odczuwamy gdy odchodzą do wieczności nasi przyjaciele, najbliżsi. Kiedy przekraczam próg kaplicy, kościoła podczas pogrzebu, uświadamiam sobie, Ja też będę miał grób. I zaraz druga myśl płynąca od Zbawcy. Jezu spraw bym dostąpił z Tobą radości nieba.
Cała trzyletnia działalność Jezusa to nasze codzienne sprawy. Jego umieranie na krzyżu to dla nas źródło i nadzieja spotkania po śmierci. Zmartwychwstał bym wiedział o moim celu. Pan daje światło, pokazuje drogę. Pan stoi u drzwi i kołacze. Otwieram na Niego moje serce. Pozostaje w Nim, tęsknię za Nim. On daje mi słowo, daje mi swoje ciało, daje mi siebie. Kto wierzy w Niego będzie miał życie, osiągnie wieczność. Chcę w Nim trwać, pracować, odpoczywać. On nadaje sens moim westchnieniom, pasjom. On jest w mojej radości i w moim smutku. On jest blisko a ja ile razy daleko?. Odchodzę i wracam, upadam i wstaję. Tak zwyczajnie dążę do świętości. Aby patrzyli i przekonywali się każdego dnia, że On jest tu i teraz. Niezwykle ważny. Punkt odniesienia, w skupieniu i w działaniu. Dodaje sił.
Przez chrzest zostałem włączony w Jego śmierć, stałem się Jego dzieckiem w pełnym rozumieniu. Pan obiecał, że mogę z Nim i w Nim więcej. Dał mi program, harmonogram zadań. Wypowiedziany na górze. W błogosławieństwach daje wskazanie jak się nawracać i wierzyć w ewangelię. Czy są jeszcze tacy, którzy chcą Pana słuchać?. Uwierzyć w to co On mówi, a nigdy nie zostanę pogrzebany w grobie, zmartwychwstanę. Pójdźcie błogosławieni Ojca mojego i posiądźcie na własność ziemię. W Chrystusie nic się nie kończy, w Chrystusie wszystko ma swój początek. W Chrystusie wszyscy żyją, ponieważ On żyje.

Dariusz Kaźmierczak