Nie było miejsca na ciele mojego zbawcy, które było by bez ran. Omdlały z bólu. Sieczony rzemieniami przez rzymskich żołnierzy. To ciało pokutuje za moje grzechy ciała. Ogołocone i zranione. Ile to już razy zadawałem ciosy zbawicielowi. Rozrywane tkanki i mięśnie, ponieważ niewinny ponosi karę. Każde uderzenie sprawia, że krew mnie obmywa, uświeca, ożywia. Spójrz na mnie Jezu, abym twojego ciała więcej nie biczował.

Dariusz Kaźmierczak