Zdarte szaty, ukrzyżowany poza granicami miasta jak ostatni barbarzyńca i przestępca. Jezus uważany był za proroka dlatego według prawa powinien zostać ukamienowany w granicach miasta a został skazany na okrutną śmierć na krzyżu. Cierpiał niewyobrażalny ból podczas przybijania rąk i nóg do drzewa krzyża tępymi gwoździami. Przy każdej próbie nabrania powietrza niesamowity ból przeszywał ciało Jezusa. Boga – Człowieka, który nic złego nie zrobił, nawet nie pomyślał. Grzech nie miał do Niego dostępu.
Jeszcze na drzewie krzyża Zbawiciel uczy mnie i ciebie przebaczenia i miłości do bliźniego: „Ojcze przebacz im bo nie wiedzą co czynią”. Jezus nie tylko przebaczył ale jeszcze prosi Ojca o przebaczenie dla swoich oprawców.
Do łotra wiszącego obok mówi,że: „Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju”. Pan Jezus nawet w takiej chwili pamięta, że przyszedł na ten świat dla człowieka, aby go zbawić.
Jezus resztkami sił wypowiada słowa pełne bólu i opuszczeni: „ Boże mój Boże czemuś mnie opuścił”. W tym momencie Mesjasz Pan utożsamia się z cierpiącym człowiekiem.
Za co było tyle bólu i cierpienia? Po co była taka męka?
Przecież jednym skinieniem palca Jezus mógł się uwolnić. Ale On do końca wypełnił proroctwa, które Go zapowiadały. Do samego końca był posłuszny swemu Ojcu. Z prawdziwą pokorą przyjął swe przeznaczenie i wypełnił wolę Boga Ojca aż do śmierci. On Baranek bez skazy ofiarowuje swe drogocenne życie, swą świętą krew za mnie i za Ciebie, za mój i za Twój grzech, abyśmy po przekroczeniu progu śmierci nie popadli w ciemność i nicość tylko mieli otwartą bramę do życia wiecznego.
Śmierć to wieka tajemnica dla każdego z nas. Nikt z nas nie wie co się dalej dzieje z duszą człowieka. Co się wtedy czuje. Dowiemy się każdy z nas we właściwym dla siebie czasie. Pan Jezus ma nam uświadomić, że śmierć nie jest końcem tylko dopełnieniem. Przejściem z tego świata do Niebieskiego Jeruzalem. Sam Jezus z synowską ufnością wobec Boga mówi: „Ojcze w Twe ręce, powierzam ducha mego”.
Każdy z nas stracił kogoś bliskiego. Ciężko jest pogodzić się, że już tej osoby nie ma obok. Już nie pójdziesz, nie wypłaczesz się w rękaw, nie wypijesz filiżanki ulubionej kawki. Zostaje smutek i wiele łez. Ale „nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych”. Te słowa bardzo często są przytaczane na uroczystościach pogrzebowych. Ile w nich prawdy. Przecież pamiętamy, oglądamy zdjęcia czy wspominamy anegdotki, które mówiła owa osoba. Mamy nadzieje i wierzymy, że kiedyś się razem znowu spotkamy. Gdzie już nie będzie łez tylko śmiech. Mamy ufność, że razem będziemy przebywać z Jezusem Zmartwychwstałym, który swym cierpieniem dał nam tą obietnicę życia wiecznego.

Justyna Olaszewska