Kręte uliczki, bazary z różnymi produktami, bardzo wąskie przejścia, schody. Tak wyglądała mniej więcej droga Jezusa na Golgotę – miejsce ukrzyżowania. Ewangeliści bardzo krótko opisują całą drogę nie wspominając ani słowem w jakich warunkach musiał przemierzać z krzyżem Jezus odcinek od Piłata na Kalwarię. To bardzo przykre, ale i zarazem zastanawiające. Dlaczego nikt z autorów Ewangelii nie raczył wspomnieć nawet w jednym zdaniu o tym jaką drogą szedł Zbawiciel? Może dramaturgia i ból spowodowany ukrzyżowaniem Jezusa powodowały, że nikt nie chciał dokładać cierpienia do tej sceny? A może opisane jest to w momencie, gdy Jezusa wypiera się jego Naród? Wiele pytań i żadnej odpowiedzi.
Na drodze Jezusa pojawia się jednak On, Szymon z Cyreny, który co prawda nie chętnie, ale pomaga Zbawicielowi nieść krzyż. Ta scena jest bardzo wymowna. Pokazuje bowiem człowieka w służbie człowiekowi. Ten wspominany Cyrenejczyk nie pomógł co prawda z własnej nie przymuszonej woli, ale gdy go poproszono nie protestował. Ewangeliści Marek i Łukasz wspominają, że ów Szymon z Cyreny wracał z pola, co może świadczyć o tym, że mógł być rolnikiem lub pasterzem. Nikt z “ważnych” ówczesnego świata nie pomógł Jezusowi tylko On, zwykły robotnik wracający z pola? Utrudzony własną pracą pomógł również Jezusowi. Ilekroć przechodziliśmy podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej przez Jerozolimę tylekroć zastanawiałem się jak to możliwe, że w takim cierpieniu, w takim tłumie nie znalazł się nikt, kto pomógłby Jezusowi. To bardzo przykre, ale patrząc na dzisiejszy świat jakże prawdziwe.
Wielu ludzi żyje bowiem tak jakby Boga nie było. Podobnie jak Ci wszyscy handlarze, którzy patrzyli na Jezusa dźwigającego z trudem krzyż. Nikt nie pomógł, nikt nie podał ręki. Zobojętnienie jakie widać u mijanych przez Jezusa ludzi podczas drogi krzyżowej pokazuje nam jak wiele jako ludzie powinniśmy przemyśleć. Pomoc człowiekowi w potrzebie. Ileż to empatii i zrozumienia musi mieć w sobie człowiek, aby zdecydować się na tak heroiczną postawę jakiej dokonał Szymon Cyrenejczyk. On został poproszony o pomoc Jezusowi i jej udzielenia nie odmówił. Jezus mówił przecież „Wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Jezus w tych słowach pokazuje nam, że jeśli je wypełniamy, a więc pomagamy drugiemu człowiekowi to jesteśmy jak Szymon z Cyreny, bez względu na to, czy robimy to z własnej woli, czy tak jak On poproszeni przez innych decydujemy się nieść pomoc.
Uczynek jaki wobec Jezusa wykonał ten Cyrenejczyk jest jak się okazuje bardzo ważnym drogowskazem. Spotkaniu z Matką Bożą – Maryją, płaczącymi niewiastami oraz właśnie spotkaniu z pomagającym nieść krzyż Szymonem z Cyreny poświęcone są osobne stacje drogi krzyżowej. Można by rzec: “Przecież to nic nadzwyczajnego, że pomaga się drugiemu człowiekowi”, ale tym drugim człowiekiem był przecież w tym przypadku Jezus, nasz Zbawiciel. Można by dalej się tak tłumaczyć, ale przecież nikt poza Szymonem nie pomógł Jezusowi w dźwiganiu krzyża, a przecież takich osób było koło Jezusa w tym momencie setki. Ten moment i ten czyn Cyrenejczyka został doceniony i wyszczególniony w całej drodze krzyżowej nie bez powodu. Jezus chce tym pokazać, że to właśnie pomoc drugiemu człowiekowi jest tym co pokazuje prawdziwą wartość człowieka. Nie błyskotki, pieniądze, czy podążanie ślepe za tłumem, a właśnie wychodzenie ponad przeciętność to jest prawdziwie sens ludzkiego istnienia. Podążanie za Jezusem winno być moim i Twoim siostro i bracie sensem życia.
Jezus dzisiaj chce, abyśmy pomagali sobie wzajemnie, abyśmy tworzyli grupę ludzi nie będących obojętnymi na krzywdę innych. Wiele razy jak patrzę na swoje życie i analizuje swoje zachowanie oraz postępowanie względem Boga i ludzi to zastanawiam się, czy jestem jak Ci handlarze biernie patrzącym obserwatorem, czy jak ten Cyrenejczyk człowiekiem niosącym pomoc, niosącym Chrystusa. Szymon z Cyreny jest dla mnie przykładem jak powinienem iść, jak powinienem postępować i jak żyć. Nie chodzi tylko o pomoc drugiemu człowiekowi, ale i o pomoc samemu Bogu.
Uważam, że Jezus tą sceną przybliżaną co rok podczas Wielkiego Postu chce nam uświadomić, że pomimo iż jest Bogiem to potrzebuje naszej pomocy. Szymon, którego poproszono o niesienie krzyża pomógł Chrystusowi w drodze ku zbawieniu, a dzisiaj myślę, że Jezus potrzebuje podobnych Cyrenejczyków do niesienia Jego nauki całemu światu. Kiedyś przez Krzyż Jezus pokazał Szymonowi, że będzie on kimś, kto pomoże Mu zrealizować plan zbawienia ludzkości przelaną na Golgocie krwią Zbawiciela. Dzisiaj natomiast ten sam Jezus potrzebuje Cyrenejczyków, aby wśród tłumów złożonych głownie z obserwatorów móc przejść ze swoją nauką i dotrzeć na najdalsze krańce świata. Warto więc zapytać: Czy zatem jestem obserwatorem, czy Szymonem z Cyreny?

Dawid Jankowski