(Kazanie wygłoszone przez ks. dr hab. Sławomira Zalewskiego – proboszcza parafii farnej podczas uroczystości patriotycznych z okazji Święta Niepodległości)

 

W dzisiejszej ewangelii widzimy Jezusa, który płacze nad Jerozolimą, stolicą Izraela. Płakał nad własnym narodem, nad jego ciężką dolą i niedaleką niewolą. Czuł się członkiem narodu żydowskiego, nie czuł się obywatelem Bliskiego Wschodu, ale właśnie Żydem. Kochał ten naród i dlatego płakał. Tylko miłość płacze nad nieszczęściem ukochanego. Ten naród nie chciał przyjąć dobra i prawdy, które Jezus przyniósł i dlatego musiał ponieść karę.

Czy jest naród? Krótko moglibyśmy powiedzieć, że naród jest to pewna wspólnota ludzi. Żeby jednak stworzyć wspólnotę, to muszą zaistnieć fundamenty, przesłanki, będące u jego podstaw. Co pozwala na to, że możemy mówić o narodzie polskim? Co pozwala nazywać mnie lub ciebie Polakiem?

Świetnie charakteryzował relację jednostki do narodu, Polaka do narodu polskiego Ignacy Jan Paderewski, kiedy w wykładzie na stulecie urodzin Fryderyka Chopina odnosił naszego wirtuoza do dziedzictwa narodowego:

„Człowiek, choćby największy, ani nad narodem, ani poza narodem być nie może. On jest z jego ziarna, jego cząstką, jego kwiatem, jego kłosem, a im większy, mocniejszy, urodziwszy, tym serca narodu bliższy… Szopen może nie wiedział, jakim był wielkim. Ale my wiemy, że on wielki naszą wielkością, że on silny naszą siłą, że on piękny naszym pięknem. On nasz, a my jego, albowiem w nim się objawia cała nasza zbiorowa dusza.      (I. J. Paderewski, Mowa o Chopinie. Mowa wygłoszona podczas obchodu setnej rocznicy urodzin Fryderyka Chopina i Pierwszego Zjazdu Muzyków Polskich, 23 października 1910 r. we Lwowie, http://www.paderewski.muzykologia.uj.edu.pl/documents/37090005/38726836/Mowa+o+Chopinie_WWW.pdf/48f23510-62db-41a6-a5c1-2b4245a5ec23 [26.10.2021]

Chopin duszę swoją wziął z narodu polskiego i czerpał z niego jego wartości. A jakie to były wartości i dobra tego narodu? Jaki to był duchowy krwioobieg, który sprawił wyzwolenie takiego geniuszu i tęsknoty za Ojczyzną? Jego utwory płaczą z tęsknoty za Polską, w innych jest furia i gniew z powodu dziejowej niesprawiedliwości wobec naszego kraju.

Kiedy Adam Mickiewicz, nasz wieszcz, cierpiący z tęsknoty za Ojczyzną, czynił rozważania dotyczące narodu, to odniósł się do wielkiej idei pielgrzymstwa. Oznacza to, że porównał naród do wielkiej wspólnoty pielgrzymów. W dziele Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego snuł refleksję na temat różnicy pomiędzy pielgrzymstwem i innymi stanami prawnymi człowieka.

„A każdy Polak w pielgrzymstwie – pisał – nie nazywa się tułaczem, bo tułacz jest człowiek błądzący bez celu (Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego, Paryż 1832, nr 110). Ani wygnańcem, bo wygnańcem jest człowiek wygnany wyrokiem urzędu, a Polaka nie wygnał urząd jego” (nr 111). A zatem pielgrzym jest człowiekiem, który posiada cel, tzn. kierunek swego życia i wartości, którymi żyje, a bez których życie traci sens. Chciałoby się zawołać do naszego wieszcza: „Powiedz nam co jest tym celem? Czym są wielkie wartości pielgrzyma?”

„A gwiazdą pielgrzymstwa jest Wiara niebieska, a iglicą magnesową, jest Miłość Ojczyzny” (nr 124). Wskazówka w kompasie zawsze wskazuje północ, a tym samym żeglarze nie giną na oceanach, karawany na pustyniach, ponieważ mogą wyznaczyć kierunek i bezbłędny kurs. Tą iglicą jest miłość Ojczyzny – pisał wieszcz narodowy. Bez tej miłości człowiek schodzi z kursu, gubi się. Ale żeby wejść na właściwy kurs, musi mieć świetlistą gwiazdę, czyli błyszczące wartości, na których buduje zarówno siebie, jak i wspólnotę narodową. Tą gwiazdą jest wiara, jak podkreśla nie ludzka, nie moja i wymyślona, ale wiara niebieska. Ta pochodząca od Boga. „Więc z Wiarą i Miłością wypłynie statek pielgrzymski polski, a bez Wiary i Miłości ludy wojenne i potężne zabłądzą i rozbiją się” (125). Naród zatem jeśli chce istnieć niepodległy musi mieć tkankę duchową i to tę prawdziwą. A jaka jest prawdziwa? Ta która przetrwała przez wieki i dawała nadzieję poprawy losu i zwycięstwa. I znów niech odpowie nam wieszcz: „Naród Polski czcił Boga, wiedząc, iż kto czci Boga, oddaje cześć wszystkiemu, co jest dobre (79). Był tedy naród Polski od początku do końca wierny Bogu przodków swoich” (80). Ponieważ to właśnie Bóg wlewał nadzieję i dawał otuchę do życia i przezwyciężania zła i nienawiści wobec innych. Odradzał w sercach Polaków to, co jest piękne i trwałe, mądre i właściwe. Nasz wieszcz po doświadczeniach i osobistych przemyśleniach, dysputach i gorących polemikach napisał odważne zdanie, które byłoby teraz kontestowane i wyśmiewane: „Albowiem cywilizacja prawdziwie godna człowieka, musi być chrześcijańska” (nr 175). Czyż nie dlatego Europa się tak rozwinęła, że panowała w niej cywilizacja chrześcijańska? Nie powstałoby tak wiele wynalazków, gdyby nie było wolności badania i, jak jest zapisane w Księdze Rodzaju, gdybyśmy nie czynili sobie ziemi poddaną, nie niszcząc jej zarazem. To właśnie chrześcijanie tworzyli uniwersytety i dysputy na nich; budowali wspaniałe katedry, które zachwycają pięknem i monumentalnością współczesnych ludzi; rozwijali rolnictwo i opiekę nad ubogimi. Dlatego skierował wielki apel do Polaków: „Zaprawdę powiadam Wam: Nie macie uczyć się cywilizacji od cudzoziemców, ale macie uczyć ich, prawdziwej cywilizacji Chrześcijańskiej” (191). I nie chodzi tu o pychę, ale o wartości: ducha miłości, miłosierdzia, prawdy, sprawiedliwości, przebaczenia, poszanowania prawa naturalnego i zdrowych norm, a nie wypaczeń i deformacji. Podaje także metodę, dzięki której rodacy nie tylko mogą się spotkać bez sporu i nienawiści, lecz wspólnie coś dobrego i trwałego zbudować. „Przetoż Wy zaczynajcie radę i zmowę – pisał – obyczajem przodków, idąc na mszę, i do komunii; a co wtenczas uradzicie mądre będzie (264). I nie widziano nigdy, aby ludzie byli niezgodni dnia tego, kiedy przystępowali pobożnie do komunii, i aby dnia tego byli lękliwi” (263 i 264). My gromadzimy się wspólnie tutaj, w tej pięknej farze, ażeby zaczerpnąć mądrości i ducha Bożego. Jak wielu chce to zniszczyć i podważyć; jak wielu mając usta pełne słów o tolerancji, najchętniej zepchnęłoby wierzących do zakrystii, do małej niszy wyznaniowej bez prawa głosu publicznego. Katolicy bowiem nie popierają zła i różnego rodzaju dewiacji, dlatego trzeba ich opiłować i przykroić na miarę chorych ideologii.

Do tego bogactwa wiary i myśli, które tworzy wielką, zbiorową świadomość narodową, czyli duszę narodu, należą także historia, wielkie postacie dziejowe, pola bitewne i ziemia. Te „pola malowane zbożem rozmaitem, Pozłacane pszenicą, posrebrzane żytem, Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała, Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała” (A. Mickiewicz, Inwokacja. Pan Tadeusz). To jest przecież dom rodzinny, bliscy i sąsiedzi, którzy uczyli żyć i być wiernymi chrześcijańskim wartościom. A teraz ich duchy jak wielcy prorocy pytają o nasze życie i wartości, którymi się kierujemy. To przecież dom, dzielnica, stara wierzba, wychodzone ścieżki i przemierzone w ciągu lat młodzieńczych dróżki i ulice. To przecież domy i mieszkania, w których upływało nasze życie. To znane tylko nam zaułki, które przypominają szalone chwile. To wszystko chwyta za serce każdego normalnego człowieka. Dlatego poetka pytała, chyba retorycznie:

„Ko­chasz ty dom, ten ciem­ny bór,
Co szu­mów swych po­tęż­ny śpiew
I du­chów jęk, i wi­chrów chór
Prze­le­wa w twą ki­pią­cą krew?

Ko­chasz ty dom, ro­dzin­ny dom,
Co wpo­śród burz, w zwąt­pie­nia dnie,
Gdy w du­szę ci ude­rzy grom,
Wspo­mnie­niem swym oca­la cię?

O, je­śli ko­chasz, je­śli chcesz
Żyć pod tym da­chem, chleb jeść zbóż,
Ser­cem oj­czy­stych pro­gów strzeż,
Ser­ce w oj­czy­stych ścia­nach złóż!…” (M. Konopnicka, Pieśń o domu)

To przecież jest dusza narodu, to jego zbiorowa świadomość, która pozwoliła przetrwać straszny okres zaborów i nie pozwoliła się ani zgermanizować, ani zrusyfikować. Kiedyś próbowano czynić to siłą, dzisiaj grozi nam dobrowolna niewola ducha z powodu zapomnienia fundamentalnych wartości i wiary niebieskiej, którymi żyli nasi ojcowie. Grozi nam zabicie ducha narodu! I mam wrażenie, że dzisiaj chodzi bardziej niż o byt materialny o naszego ducha, o naszą świadomość narodową. Jeśli bowiem one zostaną zniszczone, utraci byt również Ojczyzna.

Nie możemy zamykać się w przeszłości nostalgicznie i narzekać, że teraz jest źle, a kiedyś to było dobrze. Pod pewnymi względami zapewne działo się lepiej, ale nie była Ojczyzna wolna od trudności. Dzisiaj musimy dbać o dobro i rozwój naszej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Trzeba serce i czyn na nowo wykuwać; trzeba walczyć o dobrobyt; zdobywać nowoczesność i piąć się na wyżyny rozwoju. Trzeba budować Polskę wielką i dumną, sięgając po najnowocześniejsze techniki i wynalazki. Albowiem

„Trzeba z Żywymi naprzód iść,

Po życie sięgać nowe:

A nie w uwiędłych laurów liść

Z uporem stroić głowę! (A. Asnyk, Daremne żale).

Niech znów przemówi wielki mąż stanu i artysta Ignacy Paderewski, który nakreślił krótki program, ogólny program działania:

Więc krzepmy serca do wytrwania, do trwania, myśli skrójmy do czynów, do dzielnych, do sprawiedliwych, uczucia podnośmy do wiary, do silnej, bo nie ginie naród, co ma taką wielką, nieśmiertelną duszę…” (Ignacy Jan Paderewski, Mowa o Chopinie).

A zarazem trzeba nam strzec duszy narodu i walczyć o zachowanie tego dobra, tej mądrości, tej prawości, która pozwoliła nam się ostać. Troszczyć się o tę siłę, która przeniosła ojców do wolności. Czyn, nowoczesność, rozwój, modernizacja muszą iść w parze i splatać się z pięknem i wartościami naszych ojców, których nigdy nie wolno zapomnieć, tym bardziej lekceważyć, wyśmiewać czy poniewierać.

„Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,

Choć macie sami doskonalsze wznieść:

Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,

I miłość ludzka stoi tam na straży,

I wy winniście im cześć!” (A. Asnyk, Do młodych)

Ołtarz oznacza wszystko to, co najpiękniejsze i szlachetne, czym żyli nasi przodkowie; co było ich chlebem powszednim; za co ginęli. To jest święty ogień, który kazał poświęcić się w pracy albo w walce; kazał iść naprzód z sercem przepełnionym mocą i wiarą w moc zwycięstwa; kazał pracować u podstaw z ludźmi i dla ludzi.

Niech na koniec przemówi wielki wieszcz Adam Mickiewicz: „A gwiazdą pielgrzymstwa jest Wiara niebieska, a iglicą magnesową, jest Miłość Ojczyzny” (nr 124). „Naród Polski czcił Boga, wiedząc, iż kto czci Boga, oddaje cześć wszystkiemu, co jest dobre (79). Był tedy naród Polski od początku do końca wierny Bogu przodków swoich” (80)