Św. Ignacy jak dobry trener wyznacza cel, daje motywację do walki, uczy rozkładać siły, rozpracowuje taktykę przeciwnika i organizuje obóz kondycyjny.
Maj 1521 roku. Francuska armia otacza mury hiszpańskiej Pampeluny. Zbuntowani mieszczanie otwierają bramy. Bronią się tylko żołnierze w cytadeli. Wśród nich jest Inigo Loyola, młody baskijski szlachcic o gorącej głowie. Marzą mu się rycerskie czyny, chce zdobyć sławę. Teraz jednak, gdy widzi skierowane ku murom paszcze armat, wyznaje swoje winy towarzyszowi broni. Spowiednik „zastępczy”, ale grzechy najprawdziwsze. Inigo ma ich już nielichą kolekcję.
I oto zbliża się zwrot, jakiego Inigo nie podejrzewa. Cytadela broni się, ale to kwestia niewielu godzin. Zanim padnie, armatnia kula trafia Loyolę w nogi. Jedna zdruzgotana, druga poraniona.
Francuzi pozwalają zanieść go do rodowej posiadłości w Loyoli.
Czas rekonwalescencji okazał się dla niego zbawienny. Z nudów prosi o lekturę. Czyta „Złotą legendę” (opowieści o świętych) i „Życie Jezusa”. Jest pod wielkim wrażeniem.
Po odzyskaniu zdrowia zamienia rycerską zbroję na wór pokutny. Odprawia roczne „rekolekcje”: zamieszkuje samotnie w grocie, modli się, biczuje, toczy walkę z sobą. Wtedy powstaje szkic „Ćwiczeń duchowych”. Pielgrzymuje do Ziemi Świętej, podejmuje studia – Ma 37 lat, gdy przybywa do Paryża. Siedzi w ławce nieomal z dziećmi, słucha wykładów młodszych od siebie nauczycieli. Zaprzyjaźnia się z dwoma studentami – Piotrem Favre’em i Franciszkiem Ksawerym. Obaj staną się jego najwierniejszymi przyjaciółmi i filarami rodzącego się Towarzystwa Jezusowego; dwukrotnie więzi go inkwizycja. Razem z pięcioma towarzyszami składa śluby w kaplicy na wzgórzu Montmartre. Jest uroczystość Wniebowzięcia 1534 roku. To zaczątek jezuitów.
Chcą najpierw nawracać niewiernych w Ziemi Świętej. Kiedy okazuje się to niemożliwe, oddają się do dyspozycji papieża. W 1540 r. Paweł III zatwierdza konstytucje Towarzystwa Jezusowego (jezuitów). Liczba członków Towarzystwa rośnie w szybkim tempie. W zakonie nacisk zostaje położony na posłuszeństwo papieżowi, wykształcenie intelektualne i twórczą osobowość. Jezuici chcą być tam, gdzie decydują się losy świata. Chcą zmieniać siebie i świat w myśl zasady „ad maiorem Dei gloriam” (ku większej chwale Boga).
Najcenniejszą rzeczą, który zostawił nam św. Ignacy z Loyoli (1491–1556), jest książeczka pt. „Ćwiczenia duchowe”. Pozornie to tylko przepis na rekolekcje, a w gruncie rzeczy jest to przepis na życie. Dodajmy, udane życie, czyli takie, które jest zgodne z pomysłem Najwyższego. Ignacy uczy, jak nastawić wewnętrzny kompas, który bezbłędnie pokazuje Bożą wolę. Podstawowa zasada, tzw. fundament, brzmi: „Człowiek jest po to stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, przez to zbawił swoją duszę”. Święty podpowiada: jeśli nie wiesz, co robić, pytaj, co będzie zgodne z tym celem. Jeśli coś jest temu celowi przeciwne, odrzuć to. Jeśli zgodne, pragnij tego coraz bardziej. Wobec całej reszty zachowaj obojętność, czyli bądź wolny. Ta prosta zasada porządkuje myślenie i życie.
Ignacemu udało się stworzyć jeden z najpotężniejszych zakonów w historii Kościoła. Tajemnicą jego sukcesu było położenie akcentu na duchowość, która wzywa do osobistej odpowiedzialności za swój rozwój duchowy i intelektualny. To rzecz ważna nie tylko dla jezuitów, ale dla szeroko pojętego Towarzystwa Jezusa.
s. Konstancja