Wiele razy w swoim życiu przychodziłem na Eucharystię i z różnych perspektyw starałem się na nią spojrzeć. Zastanawiałem się też niejednokrotnie nad tym czy Jezus to tylko biała hostia i kielich podczas liturgii nad darami, czy może jest On obecny również w innych momentach Mszy Świętej. Byłem podczas Mszy na Kościele, gdzie widziałem bardzo dobrze wszystko co działo się na ołtarzu, byłem na chórze, gdzie z góry mogłem spoglądać na całą świątynie i widzieć reakcje i gesty ludzi. Największe i zarazem najgłębsze przeżycie Eucharystii przeżyłem dopiero służąc przy ołtarzu jako ministrant. Wtedy poczułem czym jest sens i zauważyłem obecność Boga podczas liturgii.
Obserwując całą Mszę Świętą można wyjść z założenia, że tak naprawdę to słowa Jezusa słyszymy tylko podczas liturgii eucharystycznej, gdzie kapłan wypowiada słowa słyszane przez Apostołów w wieczerniku. Służąc do Mszy zauważyłem, że Bóg towarzyszy nam w każdym momencie. Wykonując znak krzyża na początku Mszy zapraszamy już Boga do naszej wspólnoty pewnie nie zawsze zdając sobie z tego sprawę. Takie obcowanie z Bogiem da się poczuć i jest to coś cudownego. Żeby zobrazować to co czuję podczas Mszy Świętej i jak można dostrzec w niej obecność Boga posłużę się pewną opowieścią. Pewnego razu młodzieniec wybierał się na wielkie przyjęcie do swoich najbliższych, szedł drogą rozmyślając jak to będzie i jak przyjmą go u siebie. Wchodząc do ich domu zobaczył jak w centralnym punkcie znajdował się stół, na którym znajdowały się najlepsze dania jakie można było sobie wymarzyć. Młodzieniec wszedł dalej w głąb pomieszczeń swoich znajomych i zobaczył piękno aranżacji oraz poznał ludzi, którzy byli mu bardzo przychylni i z sympatią mówili o nim między sobą. W pewnym momencie spotkanie znajomych rozpoczyna się od słów, które przemieniają zwykłe spotkanie w coś bardzo rodzinnego wprowadzając atmosferę radości i przygotowania do wspólnego ucztowania. Podczas uczty gospodarze przekazują gościom najpierw to co mają najcenniejszego, by na koniec przynieść im pozostałe dania. Tak ucztują cieszą się swoją obecnością aż do godzin wieczornych.
Pewnie wielu teraz zastanawia się co ma na celu ta opowieść z poprzedniego akapitu. Tą opowieścią chciałem przekazać, że każdorazowo będąc na Mszy Świętej czuje się jak na spotkaniu ze znajomymi, ponieważ czuje się tak swobodnie. Bóg zaprasza mnie na ucztę, gdzie karmić mnie będzie najwspanialszym pokarmem: Ciałem i Krwią Chrystusa. Ojciec Niebieski wyprawia dla mnie tą ucztę, abym mógł przebywać z nim. Na początku przecież witam się z nim robiąc znak krzyża, następnie wsłuchuję się w to co ma mi dziś do powiedzenia, a więc wsłuchuję się bo Słowo Boże. Na koniec gdy jestem już przygotowany do tego, aby w pełni móc korzystać z Bożych darów karmi mnie Syn Boży swoim ciałem i swoją krwią przelaną za moje grzechy.
Jezus zaprasza mnie i Ciebie siostro i bracie na spotkanie ze sobą po to, abyśmy mogli osiągnąć szczęśliwość, abyśmy jak w tej opowieści mogli cieszyć się szczęściem wiecznym razem z Chrystusem. To piękne doświadczenie obcowania ze Zbawicielem daje mi siłę do przezwyciężania trudności, do pokonywania własnych słabości.
Ostatnio uczestniczyłem we Mszy Świętej na Jasnej Górze i tam można poczuć się jak w domu. Obecność Matki Bożej umacnia i powoduje, że Msza Święta to nie tylko znak krzyża, czytania, nudne kazanie i liturgia eucharystyczna, której zwieńczeniem jest Komunia Święta. To przeżycie obcowania z Bogiem w każdej sekundzie i tak ja postrzegam każdą Mszę Świętą. Nie jest ona dla mnie kolejnym do zaliczenia elementem na drodze do przyjęcia sakramentu: bierzmowania, czy kolejnym punktem do odhaczenia przy przygotowaniach do przyjęcia Komunii Świętej. Obcowanie z Bogiem, przepełnianie się Jego Słowem i karmienie jego ciałem jest dla mnie sensem każdej sprawowanej w kościele liturgii.
Zachęcam Cię siostro i bracie do głębszego wejścia w sens Mszy Świętej, w której będziesz uczestniczyć. Dla mnie jest ona sensem życia. Bez niedzielnej Mszy Świętej człowiek w mojej ocenie jest jak okręt dryfujący po morzu bez nawigacji. Obecność Boga można poczuć w każdej chwili, w każdym momencie Mszy Świętej wystarczy tylko podejść do tego z wiarą, a nie obowiązkiem do spełnienia. „Gdzie dwóch lub trzech modli się w imię moje tam Ja jestem pośród nich”. Chrystus jest z nami zawsze i warto z nim rozmawiać o naszych problemach, słabościach, radościach. Msza Święta to spotkanie z Bogiem jak z przyjacielem, który doradzi, nakarmi, doda otuchy i sił do przezwyciężania trudności.

Dawid Jankowski